Moi drodzy, postanowiłam zrobić prezent mamie - wykorzystałam suszoną koniczynę do ukręcenia kremu do twarzy - wynik tego przedsięwzięcia widzicie na powyższym zdjęciu:) Tajemnica koniczyny tkwi w izoflawonach - czyli składnikach, których struktura jest zbliżona do żeńskich estrogenów. Z wiekiem skóra traci elastyczność, a to właśnie wiąże się m. in. ze spadkiem poziomu tych hormonów (receptory estrogenowe obecne są też w naszej skórze).
Do wykonania potrzebne nam:
- łyżka suszonych kwiatów koniczyny
- 1/3 szklanki wody
- łyżka euceryny
- łyżeczka gliceryny
- 3 łyżeczki oliwy z oliwek
- 3 krople witaminy E
- 2 krople olejku cytrynowego lub innego (ja użyłam makadamia, bo moja mama go lubi)
Niestety już mamy po sezonie koniczynowym, więc samodzielny zbiór w tym roku odpada. Ale od czego mamy sklepy zielarskie? :) Z paczki za kilka złotych zrobimy spoooro porcyjek takiego kremu. Suszone kwiaty zalewamy wrzątkiem (1/3 szkl.) i parzymy 15 minut. Następnie odcedzamy i czekamy aż napar ostygnie.
W porcelanowym moździerzu mieszamy dokładnie eucerynę, glicerynę i oliwę porcelanowym tłuczkiem.
Następnie pomalutku, po łyżce, dodajemy wyciąg z koniczyny i ucieramy, aż składniki dokładnie się połączą. Nie dolewajcie więcej na raz, zdecydowanie lepiej dodawać płyn małymi porcjami i mieszać aż połączy się z resztą.
Na koniec dodajemy witaminę E - wyciskamy 3 kropelki z kapsułki, i wybrany olejek. W przepisie sugerowany jest olejek cytrynowy - dobry pomysł, gdy przy okazji chcemy rozjaśnić jakieś przebarwienia na twarzy. Ja wybrałam olejek makadamia, bo cytrynowego nie miałam, a zresztą moja mama bardzo lubi ten olejek. Mieszamy dokładnie i...
...gotowe:) Krem przekładamy do czystego, wyparzonego pojemniczka i przechowujemy w lodówce do 2 tygodni.
Krem ujędrnia skórę, odmładza, działa przeciwzmarszczkowo, dzięki zawartości izoflawonów w koniczynie. Gliceryna nawilża i zatrzymuje wodę w głębszych warstwach skóry, olejek makadamia ujędrnia i uelastycznia, oliwa z oliwek natłuszczą skórę, a witamina E oprócz nawilżenia chroni przed promieniami UV i zapobiega powstawaniu tzw. plam starczych. Za jakiś miesiąc przeprowadzę wywiad z mamą i zdam Wam relację jak działa krem:)

Przepis pochodzi z genialnej książki Magdaleny Gorzkowskiej "Zioła - jak zbierać, przetwarzać, stosować", którą nabyłam w tym roku przy okazji pobytu w Bieszczadach. Gorąco polecam wszystkim, którzy interesują się tematem ziół i lubią wykorzystywać je w pielęgnacji i leczeniu.
Do takiego samodzielnie wykonanego kremu możemy dodać różne wyciągi roślinne i olejki, w zależności od typu cery, pory roku i naszych osobistych upodobań. W tym miesiącu czeka mnie jeszcze ukręcenie jakiegoś kremiku do cery tłustej - na razie myślę nad recepturą. Oczywiście pojawi się notka na ten temat, więc zainteresowanych zapraszam do śledzenia:)
Pozdrawiam, Ana
Mojej mamie by się przydał :)
OdpowiedzUsuńciekawy przepis, widać że kremik ma świetną konsystencję :) dawno żadnego kremu nie ukręciłam sama...
OdpowiedzUsuńDzięki:) to może najwyższy czas coś ukręcić?:)
UsuńMama byłaby na pewno zadowolona. Być może spróbuję zrobić taki krem:)
OdpowiedzUsuńSpróbuj - składniki łatwo dostępne, robi się szybciutko, a ile satysfakcji!
UsuńA ja mam pytanie z innej beczki - czy sądzisz, że picie naparu z koniczyny to dobry pomysł, czy tez lepiej pozostawić go w formie kosmetycznej? :)
OdpowiedzUsuńPicie też, wszak taka np herbatka Klimakterfix też zawiera koniczynę:) zresztą badania nad składnikami zawartymi w tej niepozornej roślince pokazują wręcz, że koniczyna może być naturalnym zastępstwem terapii hormonalnej;)
Usuńłaaa ja też chce tak kręcić kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńDla chcącego nic trudnego, jak mówią;)
UsuńNigdy nie ukręciłam sama żadnego kremu. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie domowej roboty kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem, że masz do tego cierpliwość i pomysł :) Moja mama na pewno byłaby zachwycona takim samodzielnie zrobionym kremem. Niestety jestem leniem :P
OdpowiedzUsuńGosiu wbrew pozorom cierpliwości do tego wiele nie potrzeba, mówi Ci to leń :P
UsuńMoże się kiedyś zbiorę w sobie i stworzę coś niezwykłego :) Przynajmniej będę wiedzieć co tak faktycznie ma w składzie :)
UsuńTeż bym chciała dostać taki prezent :)
OdpowiedzUsuńtę książkę widziałam parę razy w ksiegarniach internetowych i zastanawiałam się nad zakupem. mam nadzieję że uda mi się znaleźc w zwykłej księgarni tak żebym mogła przekartkować przed zakupem.
Kasiu zależy pod jakim kątem Cię zioła interesują - w książce są głównie przepisy na syropy, maści, nalewki i napary, plus informacje jak i kiedy dane ziółko zbierać i suszyć. Czyli bardziej o zastosowaniu leczniczym, choć pojawia się też parę przepisów na toniki i kremy:)
UsuńJestem strasznym leniem, dlatego zawsze podziwiam, że komuś "się chce" i nawet sam ukręci kosmetyk :) Najlepsze są prezenty zrobione samodzielnie :) A tak w ogóle bardzo ładne zdjęcia robisz na bloga :)
OdpowiedzUsuńTaki krem robi się bardzo szybko, a jak się już "przełamie" lenia to satysfakcja jest spora;) bardzo dziękuję, na blogu spełniam się też fotograficznie, uwielbiam robić zdjęcia;)
Usuńo i tą książkę też masz :( zazdrość tak bardzo :D
OdpowiedzUsuńŚwietny kremik...też o koniczynie czytałam sporo dobrego :)
Poza tym fajny moździerz :D
Świetny przepis. Jestem zaskoczona, że można taki krem zrobić samemu w domu :)
OdpowiedzUsuńMożna do niego dodac konserwant? ;)
OdpowiedzUsuńCzy można zastosować jakieś zamienniki euceryny i gliceryny?
OdpowiedzUsuńwłaśnie czym zastąpić eucerynę?
OdpowiedzUsuń