
Siema ludzie! Przyznam się Wam, że takie posty to ja chyba lubię najbardziej. Lubię wszelakie podsumowania i zestawienia oglądać u Was, lubię i sama takowe robić. Po całym miesiącu karta pamięci w aparacie pęka w szwach (przyjmując, że karta ma szwy), dlatego jak zwykle ujmuję te co ciekawsze kadry w fotopost (i jak zwykle piszę taki sam banalny wstęp, zupełnie nie wiem po co). Nie przedłużając, zapraszam :)
Foto na wejściu nawiązuje do posta o detoxie . Tak jak wskazuje, zaczęłam jeść więcej sałaty (ale nie, spokojnie, nie jadłam takich ubogich kanapeczek jak na zdjęciu, to kompozycja wykonana do banku zdjęć). Polecam mixy sałat z Biedronki podane z sosem czosnkowym i ogóreczkiem czy tam pomidorkiem. Można jeszcze okrasić jakimiś grzaneczkami. Mniam. :)
Glinki, glinki. Spróbowałam w marcu żółtej, czarnej, białej i marokańskiej. I tymi dwoma ostatnimi szczerze się zachwyciłam. Żółta i czarna bez szału, acz moje próby miarodajne nie są, bo ciężko wyrobić sobie opinię po jednym zastosowaniu. Dlatego też darowałam sobie pisanie na ten temat osobnego posta.

Dramatyczna scena, urwane ręce, smutne oczy. Przy takiej fotografii kolor odpada.
A teraz roślinki, roślinki. Ułożyłam je do snu w talerzu z wodą, co by im rano makro focie porobić. Kiedy się obudziłam, wszystkie stały! I patrzyły na mnie! Oto parę porterowych jakie im zrobiłam:
Coś mi się ostatnio zebrało na czarno-białą fotografię. Robię zdjęć dużo, bardzo dużo, coraz więcej. Tak dużo, że chodzi mi po głowie założenie bloga fotograficznego, bo nie chcę Babki Zielnej zanadto zawalić swoimi artystycznymi wypocinami. Hmmm...co myślicie?
Zapamiętajcie ten cytat. WSZYSTKO w naszych rękach. Bez zwalania winy na innych, na rząd, na okoliczności.
Takimi pięknymi chmurkami oblało się dzisiaj niebo po burzy (miałam nadzieję na jakieś konkretne pierony i błyskotrzaski, a skończyło się na kilku grzmotach).

A to ja zacieszam mordeczkę, że się sezon na zielska zaczął. :) Książka, którą dzierżę, to świetny i przejrzysty zbiór przepisów i zastosowań dla najpopularniejszych ziół.
Udało mi się kupić baaardzo rzadki gatunek mąki - monkę tortową!

Parę osób pytało czy błyszczyk żurawinowy sprzed kilku postów wciąż jest dobry, czy już obrósł pleśnią i zaczął chodzić. Otóż - jest dobry. Nic się nie zmieniło, pachnie, działa i smakuje jak wcześniej. Polecam, jeśli nie lubicie żurawiny możecie popróbować z innymi owocami...mnie korci spróbować zrobić wersję malinową. :)
MUZYCZNIE I KSIĄŻKOWO
Ze zdjęć to by było na tyle, ale mam dla Was jeszcze nutę, która podbiła moje serce w tym miesiącu. Poza tym, dalej jara mnie Łąki Łan.
Na czytanie brakowało czasu. (Wiem, nie ma czegoś takiego jak brak czasu, jest tylko kwestia, co MY wybieramy z tym czasem zrobić). Zdarzyło mi się jednak przeczytać świetną książkę George'a Orwella - Rok 1984. Przedstawia świat zupełnie nieradosny, w którym rządzi nieomylna Partia, a wszyscy obywatele, kontrolowani przez rząd dzień i noc, są niczym wypruci z emocji, uczuć i wszelkiej wolności roboty do pracy. To właśnie z tej powieści do kultury masowej przeniknął "Wielki Brat". Polecam całym serduchem, książka robi wrażenie i smutno się trochę robi, kiedy człek sobie uświadomi, że po części w takim kierunku świat zmierza.
A jak u Was marzec, moi mili? Udany? :)
Pozdrawiam, Ania :)
super foty, a książki nie znam. Co do zdjęć wolę kwiatuszki chyba w kolorze niż w B&W. Piękne niebo, a kanapeczki apetyczne mniam
OdpowiedzUsuńDzięki Justyna, też z reguły wolę kwiatki w kolorze, ale zrobiłam te zdjęcia najpierw kororowe i były jakieś takie...nijakie? Przełączyłam się na czerń i biel i poczułam, że to to:)
UsuńMonka to prawdziwy rarytas! Chwilę zastanawiałam sie -z drżeniem w sercu- co przedstawia pierwsze zdjęcie czarno-białe... Domniemywam panie, ze ...liść? Dzieło o ziołach wyglada zacnie, Twoje oblicze nadzwyczaj urodziwie. Rok 1984 to jedna z moich ulubionych książek, polecam rownież Folwark zwierzęcy... Chociaz to pewnie znasz, a cytat "wszystkie zwierzęta sa równe...ale niektóre sa równiejsze" prześladuje mnie od lat. Bardzo ładne fotografie... Ja dzis sarenki widziałam, całe stado... Nie na temat, ale tak przy podsumowaniu miesiąca, to tez sie pochwale ;)
OdpowiedzUsuńSi, to liść - myślałam, że widać, ale zdaję sobie sprawę, że co oczywiste dla autora nie zawsze będzie oczywiste dla odbiorców:D
UsuńDziękuję za komplement, tym milej takie słowa usłyszeć kiedy oblicze jest bez mejk apu;D "Folwark Zwierzęcy" znam, to chyba nawet lektura była w liceum, a później miałam znów tą książkę na studiach. Pamiętam ten cytat nawet! Miazga.
Stado sarenek...ach:)
Nie masz bladego pojęcia, jak ja uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia... Są naprawdę piękne, klimatyczne :). Ległam, jak zobaczyłam "monkę" - u mnie takich rarytasów nie sprzedają :(. A co do bloga fotograficznego - jestem jak najbardziej za - z całą pewnością masz co prezentować, a i ja chętnie uzyskałabym adres, żeby wpaść i nacieszyć oczy :D
OdpowiedzUsuńMi, nie masz pojęcia jak miło mi to słyszeć;D Jak to monki nie sprzedają?? To ja Ci kupię jak coś i wyślę! Bez monki w kuchni to ciężko...
UsuńCoraz bardziej jestem przekonana, żeby bloga foto założyć, a adresem podzielę się oczywiście!;D
Dzisiaj byłam w trzech sklepach (przedświąteczne zakupy, ech...) i nigdzie nie znalazłam monki. Wszędzie piszą jej nazwę z błędami i to na pewno jest jakaś gorsza wersja! :P
UsuńTo lipa, ja bym nagonkę na te sklepy zrobiła na Twoim miejscu!
Usuńhahah monka xd
OdpowiedzUsuńjako polonista bym podkreśliła to czerwonym pisakiem:D
UsuńMój humanistyczny umysł też widział ten błąd w czerwieni...
Usuńmożemy pionę przybić sobie:D
Usuńprzeżyłaś świąteczne obżarstwo?:D
UsuńLedwie Leon, ledwie...
UsuńUśmiałam się z tek monki, na początku w ogóle tego nie zauważyłam, dopiero jak przeczytałam Twój podpis. Myślę, że blog fotograficzny to zdecydowanie coś dla Ciebie bo widać, że się ta pasja tu wylewa (oczywiście dobrym znaczeniu tego słowa ) :)
OdpowiedzUsuńDzięki Joko, jeszcze z jeden taki komentarz i naprawdę założę tego bloga hehe;D
UsuńZdjęcia piękne! <3
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te Twoje podsumowania miesiąca. Może chamsko od gapię i sama takie posty zacznę robić? ;)
Ola dzięki :* Rób takie posty, rób, rób, jak najbardziej! :)
UsuńAle jesteś śliczna kobitka <3 Glinki kocham, tez chyba wszystkie już przerobiłam, choć mam ochotę na różową, miks czerwonej i białej, w sumie można samemu wymieszać :D
OdpowiedzUsuńO kurczę to tych glinek jest cała tęcza;D
UsuńAjajaj, dziękuję za komplement;D
To pierwsze najlepsze! No i to trzecie od końca, ale to poza konkurencją wszelaką :))
OdpowiedzUsuńPS. Sos czosnkowy robisz sama czy kupujesz? Bo nie jestem w stanie rozszyfrować, czy chodzi o domowy, czy Biedronkowy :)
Ja kocham wszystko, co czosnkowe - a sos robię najprościej, czyli wyciśnięty czosnek + jogurt + ewentualnie zioła + trochę cytryny. A jak chcę zaszaleć, to i majonez idzie w ruch ;)
Sama robię, taki domowy jest bezkonkurencyjny i tak prosty, że grzech kupować gotowca naszpikowanego chemią. Jogurt grecki ze śmietaną, świeży czosnek, sól, pieprz, opcjonalnie koperek i pychota jest:) Troszkę cytryny? Hmm na to nie wpadłam:) a majonez ostatnio zrobiłam domowy - trwa to jedną minutę, bez kitu:)
UsuńKsiążka wydaje się byc ciekawa :)
OdpowiedzUsuńcieszę się na samą myśl o sezonie ziołowym, w tym roku bardziej bo reorganizuję ogród po masakrze koparką ^^ Jakie cudowne właściwości ma monka? ;)
OdpowiedzUsuńOoo organizowanie ogrodu to musi być przyjemna sprawa:)
UsuńZ takiej monki to pierogi się same lepią, taka cudowna jest;D
Monka... nie słyszałam o takim rodzaju więc czekam na opinię jej używania xD
OdpowiedzUsuńMonka hehe dobre! :D
OdpowiedzUsuńTen błyszczyk jest taki soczysty, zjadłabym go :D
Bardzo fajna książka, też fascynuję się ziołami.
OdpowiedzUsuńMonka miażdży.
OdpowiedzUsuńA Łąki Łan <3
Łan łąki, one home! ;D
Usuńświetny post, zdjęcia przepiękne, szkoda tej złamanej ręki, czarnobiałe zdjęcie - słusznie :) też uwielbiam sos czosnkowy, mój chłopak powiada że jem sos czosnkowy z dodatkami zamiast czegoś z dodatkiem sosu, też robiłam swój, tak prosto się robi, i zdrowszy, bez chemi :) cytat świetny, fajne podsumowanie, sama myślę nad takimi podsumowaniami :) jeszcze nie robiłam, ale fajna sprawa a Twoje bardzo przyjemnie się czytało :)
OdpowiedzUsuńDzięki, piękna, za miłe słowa! ;D domowy sos czosnkowy wymiata, ja też dodaję go na potęgę do czego się da:)
Usuńtez chce taka ksiazke o ziołach :) no a monka cudo :)
OdpowiedzUsuńBo i sam Orwell dość pesymistyczne nastawienie miał...
OdpowiedzUsuńCo do ziółek to jakoś niedługo będzie można polować na pokrzywę?
A Łąki Łan kojarzy mi się z Udstokiem bardzo :)
Ja mam coś z Orwella i tych jego poglądów politycznych...
UsuńPokrzywki za miesiąc już można drzeć:) będziesz zbierać? :) Ja myślę o piciu soku z pokrzywy, ususzeniu na herbatkę i wcieraniu soku w łepetynę - sporo mi trzeba będzie tego zielska, ale w sumie raczej go nie brak wokół:)
Czyżbyś była na koncercie Łąki? Jeeej, ja byłam w tamtym roku na festiwalu w Cieszanowie, grał ŁŁ, a że jeszcze nie znałam zespołu to odpuściłam sobie ten koncert i się alkoholizowałam w tym czasie, teraz sobie w brodę pluję!
Ja też doskonale Orwella rozumiem :D
UsuńPokrzywę będę zbierać. Pierwszy raz, więc zobaczymy co z tego wyjdzie ;p Zamierzam wypróbować patent ze zrobieniem czystego soku i zamrożeniem jak kostki lodu. I codziennie taką kostkię jeść chcę, bo ponoć ładnie mi uzupełni żelazo.
ŁŁ pamiętam jak przez mgłę, bo grali wtedy bodajże jako ostatni. Pamiętam za to dzikie, lekko zamroczone harce do kawałka Baton ;p
Z tymi kostkami ze soku świetny pomysł!
UsuńOjej, zazdroszczę szczerze, uwielbiam ten kawałek, musiał być niezły młyn;D
Monka to już chyba uproszczenie naszego języka. Zapewne brakowało polskich znaków :) No to ruszaj z blogiem fotograficznym. Jak ja bym chciała, żeby to co powiedział Fiodor działało w moim życiu :)
OdpowiedzUsuńPewno tak, ale zawsze można "maka"...:) Oj ruszę, ruszę, jak nie w tym miechu to w następnym:)
UsuńMarzena, jeśli zechcesz żeby działało, to będzie działało. Z tym, że czasem to "wszystko" na co mamy wpływ, to jedynie nasze nastawienie. :)
Ale tu przyjemnie, zielono i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńTeraz to mi przyjemnie;D
UsuńLubię oglądać Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńI takie kwiatki na paragonach czy ogloszeniach zawsze mnie bawią :)
Miło mi:) mnie też bawią, też też:D
UsuńJak założysz photobloga to mnie poinformuj o tym :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle miażdżysz zdjęciami :)
Pięknie wygląda kompozycja z roślinami na talerzyku :) Może zamiast rzeżuchy to coś takiego na wielkanocny stół :D
A ta książka to moja miłość...macam ją w każdych księgarniach ale w składzie jej nie mam :(
Btw. Monka jest suuuuper xD
No ba, wszystkich będę informować jak go założę! Też mnie ta kompozycja urzekła na tyle, że stała na stole kilka dni;D
UsuńOj, to życzę żeby się znalazła w Twoich zbiorach ta księga! :) albo wiesz, jak coś to zawsze jest ksero... ;D
I jak ta monka?? Sprawdza się? Bo bym sobie kupiła do mazurka :D hehe
OdpowiedzUsuńWiesz, może być problem z dostępnością...jak co to Ci wyślę parę kilo;D warto!
UsuńPięknie się prezentuje ten błyszczyk ;)
OdpowiedzUsuńdobre zdjęcia ;)
Dzięki:)
UsuńMarzec udany :) dobry pomysł z tm blogien fotograficznym bo zdjęcia robisz super!! Zaraz biore się za czytanie postu o błyszczyku bo bardzo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńDzięki śliczne:)
UsuńMój marzec dość wątły, ale mam nadzieję na lepszy kwiecień i na to, że więcej zdjęć będę robiła. Nabrałam apetytu na fotografowanie oglądajac Twoje marcowe prace. Zimą inspiracje się ulotniły i tak do dzisiaj z aparatem nie wyszłam :-)
OdpowiedzUsuńOby kwiecień był w takim razie lepszy dla Ciebie!:) Cieszę się, że Cię trochę zainspirowałam, życzę weny do pstrykania:)
UsuńDzięki za inspirację, jak tylko pojawią się w miarę jadalne pomidory to zabieram się za robienie sałatki :)
OdpowiedzUsuńA proszę, smacznego:) też czekam na jadalne pomidory, bo te ze sklepu są zdecydowanie niejadalne i mało pomidorowe...
Usuńgdzie kupiłaś tą książkę o ziołach? :) Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńW Bieszczadach na jakimś takim stoisku z książkami:) ale w kilku księgarniach tez ją widziałam, gdzieś powinnaś ją dorwać:)
UsuńPiękne zdjęcia, z przyjemnością na nie patrzę. Monka tortowa to musi być cud nad cuda ;) Orwella na pewno przeczytam, szukam tej książki od jakiegoś czasu, ale nawet w bibliotece nie ma :/
OdpowiedzUsuńDzięki, przyjemnie mi to słyszeć :) wiesz, jak nie możesz tej książki znaleźć w papierze, to jest taka stronka cho..., i tam jest pdf ;D
Usuń