
Cześć ludzie! :) Jest jesień, to i owoce są. Było już o jarzębinówce (której, nawiasem mówiąc, dalej nie zrobiłam), o soku z czarnego bzu (którego zapasy już mocno uszczupliłam, jest przepyszny!), a dzisiaj o dzikiej róży będzie. Suszonej, na herbatkę.