Chaber bławatek - niedoceniane ziele na ratunek oczom i nie tylko
Znacie chabra bławatka? Dla mnie to jeden z piękniejszych polskich "chwastów", który zawsze przykuje i zachwyci moje oko w łanach zboża, czy przy polnych ścieżkach. Ale prócz samej wartości estetycznej, jest to ceniony od wieków kwiat, który możemy suszyć, przetwarzać na domowe leki, ale też zrobić z niego letni napój gazowany.
Pisząc ten post, zwróciła moją uwagę łacińska nazwa bławatka - centaurea cyanus. Podobno roślinę ludowi wskazał centaur Chiron - mityczny pół-człowiek, pół-koń, który sam leczył bławatem ranę zadaną mu przez Heraklesa zatrutą strzałą. Czy to bajki, czy nie bajki, chaber i jego właściwości znane były już w czasach starożytnych.
Był popularny w starożytnym Egipcie, gdzie piasek i słońce dawały ludziom w kość, powodując choroby oczu.
Gdzie znaleźć i jak zbierać
Chabra znajdziecie przy uprawnych polach, polnych dróżkach, w zbożu. Niestety, z roku na rok widać chabrów coraz mniej, bowiem znikają z pól "dzięki" pestycydom.
W Polsce co prawda rośnie dziko wiele gatunków chabra, ale wyglądają zupełnie inaczej, nie pomylicie ich z bławatkiem, toteż rwijcie śmiało.
Zbiór najlepiej przeprowadzić w dzień suchy i słoneczny. Zbieramy tylko płatki. Ja niekiedy zrywam całe główki, kiedy na polu w południe patelnia, a później w domu je "oskubuję". Możecie od razu zbierać same płatki, idzie to szybko. Trzeba zebrać wszystkie płatki w palce i jednym ruchem w górę delikatnie je wyrwać.
Rozłóżcie swój piękny surowiec w przewiewnym i ciemnym miejscu i miejcie na niego oko. Płatki suszą się bardzo szybko, 1-2 dni. Suszone dłużej tracą kolor, ale też niestety lecznicze właściwości. Przechowujcie w suchym miejscu, szczelnie zamknięte, bez dostępu światła. Najlepiej też w chłodnej miejscówce - niestety, tegoroczny zbiór przetrzymałam parę dni w aucie przy czerwcowych tropikalnych temperaturach i płatki...zbielały :/
Zebrany do kapelutka, oberwany, się suszy. |
Ten suszony do celów papierniczo-artystycznych też mi w tym roku zbladł. Może przymierzę się jeszcze na zbiory w sierpniu. |
Zastosowanie
Znany najbardziej jako remedium na choroby oczu - przy zapaleniu spojówek, łzawieniu, zmęczeniu oczu. Jeśli pracujecie przed monitorem, gnajcie po chabry w te pędy. Łyżeczkę płatków zalejcie połową szklanki wrzątku i zaparzajcie przez kwadrans. Odcedzonym i ostudzonym naparem przemywajcie oczy, lub wieczorem po pracy zróbcie sobie okład. Nieraz zdarzyło mi się podratować tym sposobem zmęczone oczęta.
Takim naparem można też leczyć choroby nerek i dróg moczowych.
Sam kolor koi oczy, nieprawdaż? :) |
Krążą pogłoski, że Babka Zielna sfiksowała na punkcie fotografowania bławatków. |
Będę kwitł, proszę państwa. |
Kocham ten widok - spokojne łany zboża oświetlone miękkim, ciepłym światłem zachodzącego słońca, a wśród nich cyjanowe plamki chabrów... Poezja dla oczu, dla duszy. |
Bławatek dla urody
Naparem z bławatka możemy przemywać twarz jak tonikiem. Ma właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne, wygładza skórę, nawilża, wzmacnia naczynka krwionośne, także szczególnie zaleca się go dla cery trądzikowej, tłustej, naczynkowej. Nie próbowałam jeszcze, a ciekawi mnie to - ktoś na sali próbował? Łapki w górę.
Bławatkowe "zrób to sam" - napój gazowany
Z bławatka przyrządzano dawniej na wsiach napój, w czasach sianokosów raczyli się nim żniwiarze i ich dzieciaki. Robiąc swój nie trzymałam się żadnych proporcji, ot ze dwie garści płatków zasypałam kilkoma łyżeczkami cukru i zalałam wodą w litrowym słoiku. Co mi z tego wyszło? Nic ciekawego, jak to zwykle bywa z pierwszą próbą. Ot, chciałam wspomnieć, że jest możliwość zrobienia napoju, podobno całkiem smacznego, musującego i ładnie różowego, więc możecie popróbować, jeśli macie większą ilość płatków. Ja jeszcze spróbuję i podzielę się efektami. W internecie jest wiele przepisów, poszukajcie.
Mam nieśmiałe nadzieje, że ktoś z dawnych Czytelników zbłądzi jeszcze w ten zielony kąt internetu, więc witam Was serdecznie po długiej przerwie. :) Blog miał ładnych kilka lat zastoju, później domena znalazła nowego właściciela, a artykuły i zdjęcia, w które wkładałam całe serce, zostały zmienione na płaskie i poprawne teksty opatrzone fotkami ze stocka. Kroiło mi się serce patrząc na to, i wciąż jakaś nuta tęsknoty w duszy grała...do tego miejsca, które tworzyłam razem z Wami. Dlatego wzięłam sprawy w swoje ręce i tak oto jestem znów w sieci i raduję się, że znowu mogę dla Was pisać. Blog docelowo znajdzie się pod dawnym adresem, a mi pewnie chwilę zajmie doprowadzenie strony do satysfakcjonującego stanu estetycznego. Niestety, także stare treści przepadły, ale idzie nowe, cierpliwości proszę! ;)
Do zobaczenia na łące - w przyszłym tygodniu zapraszam na wspólne zbieranie dziurawca, z którego też przyrządzimy małe co nieco.
To jak, ruszacie na bławatki? :)
Zielone pozdro!
Babka Zielna
Uwielbiam bławatki, też zbieram i suszę, ostatnio naparem przemywałam oczy, polecam 👍
OdpowiedzUsuń